List Otwarty

Bałagan

Pozostałe recenzje wykonawcy List Otwarty
Recenzje
Grzegorz Bryk
2017-11-27
List Otwarty - Bałagan List Otwarty - Bałagan
Nasza ocena:
7 /10

Istniejąca od 2014 roku szczecińska formacja List Otwarty właśnie debiutuje albumem "Bałagan".

Bartłomiej Mieżyński i Aleksander Więcław, wspomagani przez kilku gości, lubią sobie zamieszać w stylistycznym tyglu, bo powiedzieć, że grają hip-hop, to tak jakby nic nie powiedzieć. Fakt, wokalnie jest to rap, choć dużo częściej recytowany niż w istocie rapowany. Dodajmy, że teksty są w większości wyjątkowo dobre, zahaczające chociażby o problemy współczesności, takie jak powolne uzależnianie się od dobrobytu nowoczesności. Instrumentalnie jednak dzieje się tu dużo więcej rzeczy ciekawych i godnych poklasku. Panowie sięgają po trip hop, jazz-hop, przybrudzone garażowe brzmienia, elektronikę, jazz, punk, a nawet art-rock. Wokal jest więc wspierany jest przez żywe instrumentarium. W swoich muzycznych poczynaniach, czy może ambitniejszym podejściu do rapu, List Otwarty przypomina nieco warszawskie Dla Kontrastu. Obie grupy zdają się wyznawać bardzo podobną filozofię komponowania muzyki.

Debiut Listu Otwartego to zaledwie 35 minut, ale gwarancja, że materiał przynajmniej kilkakrotnie zaskoczy jest stuprocentowa. Z tą muzyką jest jak w tytule, Mieżyński i Więcław nabałaganili stylistykami i inspiracjami. Za wstęp i zamknięcie (kolejno "Otwarty" i "Powrót") robi ten sam ambientowo-trip hopowy motyw delikatnie mieniący się synthpopowymi naleciałościami. Zaraz po tym uderza przesterowana gitara nawiązująca do garażowych brzmień - ten grungeowo-stonerowy brud pojawi się jeszcze w drugiej części najlepszego na płycie "Niedomysłu". Póki co "Garść słów o przeszłości" napędza rockowy riff, który w pewnym momencie skręci w kierunku jazz-hopu, wszystko to jako tło do recytowanych tekstów. "Pyrrustratus jako wiktorajska utopia" to hip-hop utkany na żywym instrumentarium i przyjemnym refrenem zaśpiewanym w duecie z Mają Holcman-Lasotą. "Ń" to po raz kolejny rap mariażowany z rockiem i funkiem. Wspomniany już "Niedomysł" przede wszystkim uzbrojony jest w świetny tekst wspierany jazzową sekcją i pianinem, elektroniką, by pod koniec uderzyć w mocniejsze, punkujące tony.

Najsłabszy na albumie jest z kolei konwencjonalny hip-hop "Ladacznica" - dzieje się tu niewiele. Na całe szczęście za chwilę z głośników zaczną sączyć się trip-hopy niczym z Massive Attack połączonego z Archive, szkoda tylko, że "Asymetria foremna" to zaledwie półtorej minuty. Nie zmienia to faktu, że w tym momencie zaczyna się najlepsze część "Bałaganu". Na początek "Piksele" mieszające rap, fragmenty garażowego rocka z mocno połamaną sekcję. Za finał robi "Popiół" - utwór zakończony spektakularną, nieomal art-rockową solówką gitarową.

"Bałagan" to przyjemny i ciekawy materiał, składający przy okazji obietnicę, że List Otwarty jest w stanie nagrać płytę przynajmniej o klasę lepszą. W tym momencie Mieżyński i Więcław wypuścili kilka fajnych numerów i przedstawili się słuchaczom. W przyszłości trzeba by jednak kompozycje mocniej dopieścić, lepiej zaaranżować pewne fragmenty. List Otwarty cały czas szuka własnej drogi, ale o ile odpowiednią ścieżkę już znalazł, to sprawia wrażenie, że jeszcze nie do końca czuje się na niej pewnie. Z mojej strony słowa poparcia: Jeśli artystycznie wychylacie się z ciasnych ram gatunkowych, to idziecie panowie w dobrym kierunku!

Powiązane artykuły