Fraktale

Dharma Bums

Gatunek: Jazz i fusion

Pozostałe recenzje wykonawcy Fraktale
Recenzje
Grzegorz Bryk
2019-07-24
Fraktale - Dharma Bums Fraktale - Dharma Bums
Nasza ocena:
8 /10

Pomijając studyjną „II” od krakowskiego Fraktale, jeszcze kilka płyt zatopionych w podobnej estetyce przewinęło się przez mój odtwarzacz w ostatnim czasie i każda z tych blaszek była na swój sposób zjawiskowa.

Non Violent Communication z „Obserwacjami” czy Kraina Przyjemności z krążkiem „II”. Wszystkie one łączy nietuzinkowe podejście do tworzenia muzyki, bezgraniczne zaufanie w gust swojego słuchacza i saksofon w roli instrumentu wiodącego czy może „wokalisty”. Najnowszym materiał od Fraktale to w istocie album koncertowy, będący zapisem występu z krakowskiego Klubu Piękny Pies jesienią 2018 roku, gdy zespół promował swój drugi studyjny album „II”.

Dostaliśmy więc cały materiał z tej płyty (wyłączając „Wakan Tanka”) i sporą część z debiutu „I”: „Fakir”, „Nokturn” i rozbudowany do 12 minut „Enceladus Dream”. Zresztą to, że utwory Fraktale trwają zazwyczaj blisko 10 minut, to nic wyjątkowego dla krakowskiej ekipy. Ci panowie po prostu gustom nie schlebiają, są z bandy tych abnegatów, którzy tworzą swoje nie martwiąc się, że niepopularnie. Wystarczy wspomnieć, że grają pewną wypadkową brzmień jazzu z rockową motoryką, łapią psychodeliczne odjazdy, dużo improwizują, ale potrafią też całkiem chwytliwie – oczywiście jak na standardy prezentowanych dźwięków.

Jest to więc nowoczesny jazz podany z rockową energią za sprawą gitar i sekcji, szczyptą elektroniki, ale i z eleganckim pianinem Rafała Rataja („Abraham”). Na pierwszym planie porządnie świruje saksofon tenorowy Bartłomieja Szumilasa, a za solidne fundamenty mamy bas Filipa Franczaka (odpowiedzialnego również za gitary) i perkusję Michała Naróga – Naróg potrafi zresztą bardzo dużo, bo ma w swoim sposobie gry zarówno rockową moc, ale i da się dosłyszeć również sznyt jazzowy. Całość podkolorowują tak syntezatory, jak i klasycznie brzmiące pianino.

Studyjny „II” podobał mi się bardzo, a „Dharma Bums” jest chyba jeszcze lepszy. Czuć energię występu na żywo, czuć wymykające się z muzyków instrumentalne improwizacje, wszelkiego rodzaju wariacje, a wreszcie brzmienie całości zabiera słuchacza jakby w podziemia jakiejś niedużej knajpki na starówce dużego miasta, w której grupa muzycznych outsiderów gra bezpardonowe dźwięki i bezgranicznie ufa w swoją intuicję. Kapitalnie się tej muzyki słucha!

PS. Cały występ z Klubu Piękny Pies został również zarejestrowany w wersji z obrazem. Koncert można znaleźć na YouTube.

 

Powiązane artykuły