BOSS Tera Echo

Rodzaj sprzętu: Efekty

Pozostałe testy marki BOSS
Testy
2013-05-27
BOSS - Tera Echo

Na tegorocznych targach NAMM światło dzienne ujrzały aż trzy nowe kostki BOSS'a: Tera Echo, Adaptive Distortion i Multi Overtone.

Dzięki Roland Polska mieliśmy szansę przetestowania pierwszego w Polsce egzemplarza jednego z tych efektów. Był nim Tera Echo, który jest dokładnie setnym efektem stworzonym pod banderą tej japońskiej firmy.

Korzenie marki BOSS sięgają roku 1973, ale pierwsze jej produkty weszły na rynek dopiero trzy lata później. Były to B-100 The Boss oraz pierwszy efekt gitarowy: CE-1 Chorus Ensemble. Co ciekawe chorus ten po dziś dzień uważany jest za kultowy i pojawia się w nagraniach artystów takich jak Eric Clapton czy Andy Summers. Jeśli miałbym nawiązać historycznie do słowa "Echo" w testowanym efekcie, to pierwszy delay w kompaktowej obudowie - DD-2 Digital Delay - wszedł do katalogu w roku 1983.

Najnowszy delay z tej serii nosi obecnie numer "7", a w katalogu firmy BOSS znajdziecie nie tylko pojedyncze efekty gitarowe w kostkach, ale także efekty podwójne, multiefekty podłogowe, procesory "rack", przenośne studia nagrań, maszyny perkusyjne i szereg akcesoriów, takich jak popularny ostatnio tuner w klipsie TU-10. Jakkolwiek jednak Tera Echo zaliczane jest katalogowo do kategorii REVERB/DELAY, nie jest to właściwie ani typowy reverb, ani typowy delay. Czym więc jest? Tego właśnie spróbujemy się dowiedzieć w niniejszym teście.

Budowa


BOSS Tera Echo zamknięte jest charakterystycznej dla tej marki obudowie, znaną muzykom od dziesięcioleci - to ten właśnie design, jak niegdyś Stratocaster, kopiowany był i powielany w niezliczonych odmianach przez inne marki. Kostka waży 435 gramów, a jej wymiary to 73 mm długości, 129 mm głębokości i 59 mm wysokości. Efekt może być zasilany z sieci lub przez baterię, którą umieszcza się pod górną klapką, służącą jednocześnie jako przełącznik ON/OFF. Na szczycie efektu w obudowie jest wgłębienie, które chroni potencjometry urządzenia przed złamaniem, podczas używania go w warunkach koncertowych.

Idąc od lewej, znajdziemy tu następujące gałki: E. LEVEL (poziom głośności efektu), TONE, FEEDBACK i S-TIME ("spread time"). Nazwy pierwszych trzech potencjometrów tłumaczą się w zasadzie same - ich działanie jest zbliżone do innych efektów. Ostatnią - SPREAD TIME - można by sobie wyobrazić jako wachlarz, na którym "namalowany" jest efekt dźwiękowy. Składając go lub rozkładając (rozkręcając gałkę), rozciągamy czas w jakim rozgrywa się efekt Tera Echo. Do dyspozycji mamy dwa wejścia i dwa wyjścia, a więc efekt może być używany zarówno mono, jak i stereo.

Echo


Powiedzieć czym dokładnie jest ten efekt i co robi, to zadanie dość trudne. Przyznam, że nigdy wcześniej czegoś takiego nie słyszałem. Jest to w pewnym sensie "echo", ponieważ mamy do czynienia z powtórzeniem sygnału oryginalnego. Jednakże powtórzenie to jest specyficznie zmodyfikowane. W minimalnych ustawieniach można uzyskać coś co przypomina tradycyjny krótki delay (posłuchajcie próbki przy około 0:37), nieco wyższe ustawienia zdradzały będą jednak kryjący się pod maską twist (2:37, czy nieco dłuższy czas efektu przy 3:03). Jednakże prawdziwą naturą Tera Echo jest ów specyficzny ambiens, który wypełnia przestrzeń perlistymi kaskadami dźwięków. Brzmienie to jest przy tym "mokre" - musicie posłuchać, żeby zrozumieć o czym mówię.

Nie jest to też efekt jednowymiarowy. Sercem Tera Echo jest nowa technologia firmy: Multi-Dimensional Processing (MDP), zmieniająca pracę urządzenia zgodnie z dynamiką i specyfiką sygnału wejściowego. W praktyce przejawia się to tym, że tylko za pomocą samej artykulacji można uzyskać zgoła odmienne efekty. Słychać to na nagraniu - inaczej "obrabiane" są tutaj dźwięki swobodnie wybrzmiewające i zagrane staccato (zobaczcie okolice 1:10), a zupełnie inaczej dźwięki pełne i tłumione (posłuchajcie faktury jaka tworzy się na tłumionych nutach w okolicy 1:49). Oprócz tego mamy na pokładzie funkcję "freeze", dzięki której wybrzmiewający efekt można zatrzymać w tle i grać na gitarze nad nim.

Podsumowanie


W dzisiejszych czasach, na rynku przesyconym wręcz urządzeniami i gadżetami najróżniejszych marek, stworzyć coś nowego to nie lada wyzwanie. BOSS po raz kolejny potwierdził swą klasę wprowadzając na rynek swój setny model. Tera Echo to efekt nie tylko oryginalny, ale i w pełni funkcjonalny - mam tu na myśli to, że owa oryginalność nie jest jego jedyną zaletą. Efekt brzmi "muzykalnie" i od ręki mógłbym wymyślić z tuzin jego zastosowań. Co więcej, gra na nim jest naprawdę inspirująca - ot sama w sobie. W jakiś niewytłumaczalny sposób, ta delikatna faktura wciąga nas do środka i nie chce puścić. Koniecznie musicie tego spróbować.


potencjometry: E. LEVEL, TONE,
FEEDBACK, S-TIME
przełączniki: ON/OFF
przyłącza: 2x IN, 2x OUT, DC IN
poziom wejściowy: 20 dBu
impedancja wejściowa: 1 Mohm
poziom wyjściowy: 20 dBu
impedancja wyjściowa: 1 k ohm
zasilanie: bateria 9V lub zasilacz AC PSA
pobór prądu: 53 mA
wymiary: 73/129/59 mm (dł/gł/wys)
waga: 435 g




Krzysztof Inglik

Wynik testu
Funkcjonalność:
6
Wykonanie:
6
Brzmienie:
6
Jakość / Cena:
6
Posłuchaj Testowany sprzęt
Dystrybutor