Robert Johnson

Wywiady
2006-02-01

Legenda głosi, że sprzedał duszę diabłu. Przez większą część życia był na skraju nędzy. Miał duże problemy z przedstawicielkami płci przeciwnej, co doprowadziło go do przedwczesnej śmierci. Cóż to za intrygująca postać? Robert Johnson, gitarzysta bluesowy, święcący triumfy w latach 30-tych zeszłego wieku. Autor dwudziestu dziewięciu utworów, które na zawsze zmieniły historię muzyki

Robert Johnson inspiruje wielu gitarzystów. Dla niektórych pierwszy kontakt z jego muzyką był ogromnym przeżyciem. Do jego wielkich fanów zaliczają się Eric Clapton, Keith Richards i John Mayall, a także wielu innych. "Robert Johnson był największym muzykiem bluesowym wszech czasów. Jego muzyka jest najbardziej przejmującym głosem gitary, jaki kiedykolwiek słyszałem." - twierdzi Eric Clapton. Muzyka Johnsona nie jest jednak łatwa w odbiorze. Kiedy po raz pierwszy słucha się "King Of The Delta Blues Singers", można się zniechęcić. To jest zupełnie inny blues: pełen pasji i ekspresji. Muzyka ta jest wyzwaniem, szczególnie w dzisiejszych czasach, kiedy blues został uładzony i zatracił swoją pierwotną energię. Pełen emocji śpiew oraz surowe brzmienie gitary nie każdemu przypadną do gustu. "Pierwszy raz usłyszałem Johnsona, kiedy miałem piętnaście lub szesnaście lat. Najpierw słuchałem Chucka Berry’ego, potem coraz bardziej zagłębiałem się w historię bluesa, aż doszedłem do Johnsona. Nie od razu spodobała mi się jego muzyka, musiałem się z nią oswajać. Było to bardzo mocne, wręcz porażające brzmienie. Minęło trochę czasu, zanim do niego dojrzałem." - mówi Clapton.

Fascynacja Johnsonem dla wielu rozpoczęła się w roku 1961, wraz z ukazaniem się na rynku płyty "King Of The Delta Blues Singers". Jak powiedział Keith Richards: "Chcesz przekonać się, co to znaczy prawdziwy blues? Posłuchaj tego albumu.". Nie można się z nim nie zgodzić. Clapton nie tylko zafascynował się muzyką Johnsona, ale również znalazł w nim pokrewną duszę. "To się zgadzało z moim wyobrażeniem na mój temat. Robert Johnson bardzo mnie zainteresował, ponieważ był w pewnym sensie odizolowany od świata. Jego śpiewanie to wyraz ogromnej rozpaczy i samotności. Byłem samotnikiem z wyboru, dlatego automatycznie zacząłem się z nim identyfikować.".

Czarnoskórzy muzycy bluesowi lat 30-tych często byli biedni, żyli jak wyrzutkowie społeczeństwa Jedno wszakże trzeba im przyznać - byli geniuszami marketingu. Konsekwentnie budowali własny image, często w oparciu o niesamowite historie. Czy legenda o konszachtach z szatanem była częścią marketingu? Według niej, jak i według plotek, które rozpowszechniali jemu współcześni, Johnson był przeciętnym gitarzystą. Nagle, z dnia na dzień, stał się wirtuozem gitary. Nikt nie był w stanie wytłumaczyć, jak dokonała się ta przemiana. Uznano więc, że maczał w tym palce diabeł. Powstała legenda, która zaintrygowała muzyków i po dziś dzień nie daje spokoju kolejnym pokoleniom artystów.

Poza wielkim talentem, do sławy Johnsona przyczyniła się więc aura tajemniczości, którą muzyk zawsze był otoczony. Kreował wokół siebie atmosferę niesamowitości. Do dziś historycy nie są pewni daty urodzin artysty. John Mayall, legenda bluesa, mówi: "Nie mam wątpliwości co do tego, że Robert Johnson był jednym z najbardziej oryginalnych, a zarazem genialnych muzyków wszech czasów. Bardzo żałuję, że nie był z nami wystarczająco długo. Prawdy o nim możemy dowiedzieć się tylko poprzez słuchanie jego muzyki. Podchodzę do tej muzyki bardzo emocjonalnie, słuchanie jej jest dla mnie dużym przeżyciem.".

Eric Clapton wyznaje: "Kiedy kupiłem płytę "King Of The Delta Blues Singers" i przeczytałem tytuły utworów na odwrocie, byłem w szoku. To nie były normalne tytuły piosenek. Każdy tytuł mówił o śmierci i unicestwieniu. Na tej płycie wypisany był jego koniec. Nieważne, czy muzyk zawarł pakt z diabłem, oszalał, został otruty czy po prostu zniknął. Czytanie tych tytułów było jak czytanie scenariusza do filmu, w którym on grał główną rolę.".

Robert Johnson nie tylko miał duży wpływ na muzyków, ale inspirował też innych artystów. Był pierwowzorem postaci Tommy’ego Johnsona w filmie braci Coen, zatytułowanym "Bracie, gdzie jesteś?". Jest tam scena, w której Ulysses Everett McGill (George Clooney), wraz z dwoma innymi zbiegami, spotyka Tommy’ego Johnsona. Tommy stoi z gitarą na rozstaju dróg, zamierzając zawrzeć pakt z diabłem. Ten właśnie pakt został zapożyczony z legendy o Robercie Johnsonie.

Keith Richards z muzyką Johnsona zetknął się przypadkiem. "Kiedyś spotkałem Briana Jonesa i zaprosił mnie on do siebie. Dziwne było jego mieszkanie - miał tylko jedno krzesło, gramofon i kilka płyt. Między innymi płytę Johnsona, "King Of The Delta Blues Singers". Poprosiłem go, żeby mi ją puścił. Nie wiedziałem, kto to jest. Strasznie mi się spodobała ta muzyka. Spytałem Briana, "Kto to gra?". "Robert Johnson", odpowiedział. "No tak, ale kto gra na drugiej gitarze?" - spytałem. Byłem pewien, że słyszę dwie gitary, zanim zorientowałem się, że Johnson gra sam. Słuchanie jego gry było dla mnie jak poznawanie Bacha. Grał na gitarze bardzo skomplikowane rzeczy, jednocześnie śpiewając. Ten gość miał chyba nadprzyrodzone zdolności! Zanim posłuchałem jego muzyki, byłem pewien, że umiem grać bluesa." - konkluduje Richards. "Bardzo żałuję, że nie było mi dane zobaczyć, jak grał. Co bym za to dał - ujrzeć go chociaż raz na koncercie. Rozmawiałem na ten temat z Sonem Housem. Doszliśmy do wniosku, że gdyby Johnson wiedział, jak się postępuje z kobietami, żyłby dłużej. Może to on byłby pionierem bluesa na gitarę elektryczną, a nie Muddy Waters? Kto wie?" - zastanawia się gitarzysta Rolling Stones.

Ma on na pewno sporo racji. Większość utworów z "King Of The Delta Blues Singers" to klasyczny blues, jednak kawałki z drugiej części płyty, "King Of The Delta Blues Singers: Volume II", są już w innym stylu. Słychać tu zaczątki elektrycznego bluesa, a nawet rock and rolla. Jeden utwór szczególnie zainspirował członków zespołu Rolling Stones, którzy postanowili nagrać jego cover na płycie "Let It Bleed". Keith Richards wyjaśnia: "Przez długi czas sądziliśmy, że "King Of The Delta Blues Singers" to jedyna płyta, jaką nagrał Johnson. Potem, około 1967 lub 1968 roku, wpadła nam w ręce część druga, na której znajdował się utwór "Love In Vain". To jest przepiękna piosenka. Bardzo chcieliśmy ją nagrać, ale nie mieliśmy zamiaru naśladować Johnsona. Nasza wersja bardziej wpada w styl country." - wyjaśnia Richards.

Wiele lat później Red Hot Chili Peppers nagrali inny utwór Johnsona, "They’re Red Hot", który znalazł się na płycie "Blood Sugar Sex Magik". Johnson przy nagrywaniu tego utworu zainspirował się uptempo bluesem, granym przez jemu współczesnych, czyli Tampa Reda i Big Billa Broonzego. To jedyna szybka piosenka tego gitarzysty. Trzeba przyznać, że utwór ten znacznie wyprzedzał swoje czasy. Słychać w nim charakterystyczne dla rock’n roll’a brzmienie z lat 50-tych. John Frusciante, gitarzysta zespołu Red Hot Chili Peppers, mówi: "Słuchałem bardzo dużo Johnsona, kiedy nagrywaliśmy ten album. Flea zawołał mnie pewnego dnia i powiedział: "Musimy nagrać cover jego utworu". Podszedłem do tego z dużym entuzjazmem, ponieważ interesowałem się wtedy bluesem. Osobiście dużo bardziej sobie cenię klasyczny blues, wykonywany na gitarze akustycznej, tak jak robił to Johnson czy Leadbelly. Nie przepadam za bluesem granym na gitarze elektrycznej. Wbrew pozorom, klasyczny blues jest dużo bardziej nowatorski.".

Robert Johnson był autorem jedynie dwudziestu dziewięciu piosenek. Producentem nagrań został Don Law. Johnson nagrywał na małej gitarze akustycznej Gibson L-1. Jak twierdzą świadkowie, Johnson nagrywał utwory siedząc przodem do ściany. Jedni twierdzą, że nie chciał po prostu, żeby ktoś podejrzał jego zagrywki. Inni uważają, że w ten sposób można było uzyskać lepszą akustykę. Dźwięk gitary odbijał się od ściany i w ten sposób gitarzysta uzyskiwał głośniejsze brzmienie.

Pozostaje pytanie, czy Robert Johnson rzeczywiście zaprzedał duszę diabłu, za cenę bycia najlepszym muzykiem bluesowym wszechczasów? Jeśli tak, to czy było warto? Rontrose Heathman z zespołu Supersuckers nie ma co do tego żadnych wątpliwości: "Chłopie! Słuchałeś "Preaching Blues" ("Up Jumped The Devil")? Ten utwór to czysty geniusz. Na pewno sprzedał duszę diabłu, ale musiał wiedzieć, co robi! Było warto!".

John Mayall uważa, że cała ta historia z diabłem nie ma nic wspólnego z prawdą. "Uważam, że to totalna bzdura. Ten człowiek był po prostu bardzo utalentowanym muzykiem, który grą na gitarze potrafił wyrazić bardzo wiele. Jedynym nieszczęściem w jego życiu były nieudane relacje z kobietami. Dlatego skończył tragicznie."

Według Erica Claptona, rzecz przedstawia się podobnie: "Ja inaczej interpretuję postać szatana, która występuje w utworach Johnsona. Diabeł uosabia problemy, może kobiety? Kiedy Johnson śpiewa: "Dziś rano, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi, powiedziałem: Witaj Szatanie, już nadszedł mój czas." Myślę, że śpiewał tu o swojej dziewczynie. Wiadomo przecież, że Murzyni w tamtych czasach wierzyli w voodoo, zaklinanie, rzucanie uroków. To wszystko miało odzwierciedlenie w jego piosenkach. Wychowywał się w czasach, w których magia i wierzenia ludowe były bardzo mocno osadzone w codziennym życiu. Czy naprawdę zawarł pakt z diabłem? Nie wydaje mi się. Wręcz przeciwnie, to, co zawsze odnajdowałem w jego muzyce, to niewinność.".

Johnson zmarł tragicznie, co wywołało kolejne spekulacje na jego temat. Istnieje wiele różnych wersji wydarzeń. Według jednej z nich dwudziestosiedmioletni muzyk został otruty w barze. Inna głosi, że został poczęstowany śmiercionośnym jointem. Jaki był motyw zabójcy? Sonny Boy Williams II, który był wtedy w owym barze, twierdzi, iż Johnson został zamordowany, ponieważ zalecał się do żony jednego z gości. Sonny Boy usiłował podobno ostudzić zapał Johnsona, wiedząc, że jego zachowanie może mieć tragiczne konsekwencje. Ostrzegał go, żeby nie przyjmował od nikogo drinków. Johnson jednak nie wziął sobie tego do serca. Zmarł w agonii kilkanaście dni później.

"KING OF THE DELTA BLUES SINGERS"

Nagranie: Gunter Hotel, San Antonio, Texas 1936; Brunswick Records Building, Dallas, Texas 1937
Producent: Don Law
Wytwórnia: Columbia
Rok wydania: 1961
Kompletna lista utworów Robera Johnsona: ".32-20 Blues", "Come on in My Kitchen", "Cross Road Blues", "Dead Shrimp Blues", "Drunken Hearted Man", "From Four Till Late", "Hellhound on My Trail", "Honeymoon Blues", "I’m a Steady Rollin’ Man", "I Believe I’ll Dust My Broom", "If I Had Possession Over Judgment Day", "Kind Hearted Woman Blues", "Last Fair Deal Gone Down", "Little Queen of Spades", "Love in Vain", "Malted Milk", "Me and the Devil Blues", "Milk Cow’s Calf Blues", "Phonograph Blues", "Preachin’ Blues (Up Jumped The Devil)", "Rambling on My Mind", "Stones in My Passway", "Stop Breakin’ Down Blues", "Sweet Home Chicago", "Terraplane Blues", "They’re Red Hot", "Traveling Riverside Blues", "Walkin’ Blues", "When You Got a Good Friend"