Wywiady
Doug Aldrich

Gitarzysta mający w portfolio zespoły takie jak Whitesnake, Dio, Lion, Hurricane, House of Lords, Bad Moon Rising czy Revolution Saints, a ostatnio także The Dead Daisies, opowiada nam o niuansach gitarowej muzyki instrumentalnej.

2020-04-30

Magazyn Gitarzysta: Czy jest coś, co szczególnie przemawia do ciebie w instrumentalnej muzyce gitarowej?

Doug Aldrich: Przede wszystkim brak wokali, które zagłuszają partie gitary! (śmiech) A tak zupełnie poważnie, uwielbiam, gdy to co gra instrument opowiada pewną historię. Kocham melodie i gitarowe niuanse. Takie rzeczy bardzo często umykają słuchaczom w utworach, które posiadają tekst. Gitarowe melodie potrafią nieść za sobą naprawdę silny przekaz.

Czy brzmienie instrumentu ma jakąś przewagę nad wokalem?

Myślę, że muzyka instrumentalna otwiera przed ludźmi świat wyobraźni. Są też tacy, którzy po prostu kochają shred. Takiego grania raczej nie da się zastąpić wokalem.

Czy w instrumentalnym graniu jest coś, czego starasz się unikać?

Po latach grania na gitarze znacznie częściej szukam teraz dobrych melodii. Wcześniej nie robiłem tego aż tak często, a teraz dochodzę do wniosku, że to o nie się w tym wszystkim rozchodzi. Oczywiście kiedy trzeba, wciąż potrafię dać popis swoich umiejętności.

Czy typowy układ utworu (zwrotka, refren itd.) zawsze sprawdza się w muzyce instrumentalnej?

Niekoniecznie. Nie wydaje mi się, żeby w muzyce instrumentalnej panowały na tym polu jakieś reguły. Każdy może robić co chce i do woli eksperymentować z formą utworów. Myślę, że warto stawiać na prostotę. Jeśli mamy już jakiś dobry riff lub melodię, trzeba wyciskać z nich co tylko się da. Warto też unikać powtarzania tej samej struktury numerów. W dzisiejszych czasach, kiedy komputer stał się nieodłącznym elementem nagrań, eksperymentowanie na tym polu jest proste jak nigdy wcześniej. Zabawy z aranżacją mogą wnieść do kompozycji wiele nowych rzeczy.

Czy umiejętności wokalne przydają się podczas komponowania gitarowych melodii?

Mogą być użyteczne, ale równie dobrze sprawdzi się saksofon, harmonijka lub flet. Cały sekret tkwi w umiejętności mówienia za pośrednictwem instrumentu.

Jak wygląda u ciebie początek pracy nad nowym utworem? Czy jest coś, co szczególnie cię inspiruje lub ułatwia ci komponowanie?

Kiedy przychodzi do mnie pomysł na jakiś riff lub melodię, od razu wyciągam telefon i nagrywam daną partię gitary na wypadek, gdyby miała uciec mi z głowy. Czasami może to być również jakiś energetyczny groove, który gra mi w głowie. Są też piosenki powstające na bazie pewnej wizji. Niekiedy wiem tylko jaki rodzaj utworu chciałbym napisać. Reszta przychodzi sama podczas grania na gitarze.

Co jest dla ciebie najważniejsze, jeśli chodzi o utwory instrumentalne?

Cały czas przekonuję się o tym, że w muzyce musi być miejsce na oddech. Nie warto przeginać z szaleństwami pod koniec utworu. Czasami dobrze jest dorzucić do pieca na samym początku, a potem stopniowo wyciszać się aż do całkowitego szeptu. Zauważyłem, że ten patent naprawdę działa!

Jakie brzmienia gitarowe lubisz najbardziej w muzyce instrumentalnej?

Im jestem starszy, tym bardziej zmieniają się moje preferencje. Coraz bardziej cenię sobie zróżnicowane brzmienia. Najważniejsze jest jednak to, aby było słychać, że za tym wszystkim stoją palce konkretnego muzyka.

Masz ulubione tonacje i tempa?

Uwielbiam tonacje G moll i B moll. Lubię też ciężki groove i wolne tempo. W przypadku mrocznych beatów skala nie musi być nawet molowa, żeby uzyskać ten charakterystyczny ciężar.

Jakie skale najbardziej lubisz wykorzystywać w swoich utworach?

Staram się nie ograniczać i korzystać ze wszystkiego co istnieje. Skale są bardzo przydatne podczas pisania piosenek. Gdybym miał wybrać tylko jedną, postawiłbym na dorycką.

Stosujesz zmiany tonacji w utworach?

Czasami tak. Taki zabieg może mieć duży wpływ na utwór, jeśli prowadzi do jakieś nowej melodii lub refrenu. Zmiana tonacji sprawdza się również jako „outro”, które zmienia charakter piosenki na samym końcu.

Czy twoim zdaniem jest jakaś różnica w zespole towarzyszącym gitarzyście, a tym, który stoi za wokalistą?

Nie sądzę. W przypadku muzyki instrumentalnej odgrywa on jednak nieco większą rolę.

Jak zapatrujesz się na harmonizację melodii?

Uwielbiam kompozycje w których pojawiają się dwie gitary. Często nagrywam harmonię dla sekcji, a później obniżam ją na miksach, dzięki czemu brzmienie nabiera większej średnicy.

Piosenki w których pojawia się wokal często uzupełnia się o solówkę, która zaczyna się nisko i jest grana powoli, żeby później przyspieszyć i wejść w wyższe rejestry. Czy takie rozwiązanie sprawdza się również w muzyce instrumentalnej?

Tak, czasami warto postawić na sprawdzone patenty. Jeff Beck i jego „Guitar Shop” to najlepszy dowód na to jak pięknie może rozwijać się utwór, który zaczyna się od niskich dźwięków i wolniejszego tempa.

W jakich tonacjach łatwiej jest pisać piosenki – durowych czy molowych?

Moje utwory częściej bazują na skalach molowych. Myślę, że takie piosenki pisze mi się łatwiej. Wiem jednak, że kompozycje bazujące na skalach durowych mają większą szansę na zdobycie popularności wśród słuchaczy. Ludzie kochają takie kompozycje, szczególnie, gdy towarzyszą im dobre melodie.

Czy mógłbyś wskazać trzy najbardziej ikoniczne utwory instrumentalne?

Myślę, że idealną instrumentalną kompozycją jest „Cause We’ve Ended As Lovers” Jeffa Becka. Kolejny znakomity utwór to „The Loner” autorstwa Gary’ego Moore’a. „Jessica” od The Allmans to mój numer trzy. Mamy tam durową melodię i piękne harmonię, za które odpowiadają Dickie Betts i Duane Allman. Cały czas chodzi mi po głowie ostrzejsza wersja tego numeru. To mógłby być hit na miarę oryginału!

Zdjęcia: Dariusz Ptaszyński